piątek, 23 lipca 2010

Był czas, że lubiłam rano włączyć radio. I nawet przełknęłam, ten trudny dla mnie do przełknięcia fakt, że ktoś mi tam nad uchem gada. Nie zawsze zwracałam uwagę na coś, co dzisiaj jest nie do przyjęcia, co sprawia, że wyłączam, wybierając ciszę.
Zamiast jazgotu reklam, których czas emisji odpowiednio jest wyciągany na skali głośności, słucham ptaków i przyglądam się mojemu kotu, który z balkonu na nie poluje. Poranki, bo z reguły wtedy słuchałam radia, zostały nacechowane czymś co skutecznie człowiekowi podniesie ciśnienie i sprawi, że z miną Polaka wyjdzie z domu. Polityka.
I ja rozumiem, że trzeba. Ja rozumiem, że istotne są pewne pytania jakie są zadawane. Ale nie rozumiem dlaczego nic nie można zrobić z pisowym dziennikarzem, który prowadzi polityczny salon w Trójce. Nie da się słuchać tych pytań postawionych w jednym celu - potwierdzenia tezy. Rozmówca, z reguły wybierany z klucza partii, której tubą stał się Program Trzeci, czuje się nad wyraz spokojny i wielokrotnie po głowie głaskany.
Każdy inny, o ile się trafi, w przypadku udzielenia odpowiedzi, z jakiej wspomniany dziennikarz mógłby się tłumaczyć przed Wodzem, jest umiejętnie gaszony.
Tak. Przyznaję. Nie mam prawa krytykować, bo do końca nie udaje mi się tego słuchać. Szkoda mi nerwów i poranka. Choć nie tylko tego, bo w weekendy polityka w Trójce tym bardziej nie zachwyca.
Ale to, że nie zachwyca mnie, nie znaczy naturalnie, że innych również. I to się nazywa wolność myśli. Nie wiem tylko, czemu tak bardzo, szczególnie po magicznej dacie męczeńskiej śmierci elity politycznej kraju, coraz częściej nie mam prawa do posiadania własnego zdania.
Bo nie wypada mi go przecież mieć. Krzyż musi mieć dla mnie znaczenie. Jak nie krzyż to pomnik. Jak konserwator zabytków mówi, że nie ma mowy o wymyślonym przez PiS pomniku w wyznaczonym przez nich miejscu, to słyszę pełen oburzenia głos w politycznej rozmowie wspomnianego dziennikarza Radiowej Trójki, że na litość boską nie jest to przecież wielkich rozmiarów i że decyzja konserwatora zabytków jest nieporozumieniem.
Nieporozumieniem jest to co się dzieje w telewizji, gazetach i radiu. Nieporozumieniem jest, że nie ma obiektywnego dziennikarstwa, rzetelnych pytań i dyskusji na poziomie, który przynajmniej dawałby namiastkę poczucia, że nie jest stronniczy.
Dzisiaj wiem, który dziennikarz za jaką partią jest. I nie godzę się z tym. Bo o ile trzy czwarte narodu przyjmuje tą serwowaną im z namaszczeniem papkę politycznej ułudy, o tyle ja chciałabym usłyszeć pytania, których wszyscy boją się zadać, by nie stracić pracy.
I nie jest dla mnie argumentem, że mogę przecież zmienić kanał telewizyjny czy radiowy, wziąć w dłoń inną gazetę. To nie chodzi o to co ja mogę. Tylko o to czego oni - dziennikarze już nie mogą, będąc częścią układu, który powinni obiektywnie obserwować.

1 komentarz:

  1. hello my friend! Ciepłe powitanie ^ ^!
    twój blog wygląda ładnie 0_0

    na drodze,
    jeśli chcesz znaleźć unikalne czcionki, można przejść do naszej strony internetowej.

    dziękuję

    OdpowiedzUsuń